środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 2.

Gdy wróciłam do domu ujżałam ojca płaczącego nad poduszką.Pewnie płacze,bo nie wróciłam do domu o umówionej godzinie,ale on jak zwykle przesadza.
-Tato co się stało?.-Zobaczyłam jak unosi głowę i spogląda na mnie swoimi oczyma.
-By-Byłem dziś u lekarza na badaniach.Wykryto u mnie bardzo groźnego wirusa,którego niestety nie da się wyleczyć.
-Wiedziałeś o tym?!-Miałam łzy w oczach.Pierwszy raz w życiu miałam ochotę przytulić się do ojca i nigdy go nie opuścić.
-Wiedziałem,ale nie wiedziałem,że już nie da się tego ocalić.
-Co powiedzieli lekarze?.Zostanie ci z 13 lat??
-13 lat?!.Zwariowałaś gdyby tak było nie przejmował bym się za bardzo!
Podniósł głos,coś czuję,że mało mu zostało..
-Więc ile jeszcze będziesz ze mną?
-Zostało mi...........
-?????
-Tydzień.
Moje życie załamało się.Byłam dla niego przez tyle lat takim ciężarem,a teraz mam.Mój tatuś umrze za tydzień.TYLKO TEN CHOLERNY TYDZIEŃ!.Jestem taką idiotką.
-Taat..Tato,czy mogę coś dla Ciebie zrobić?.Czegoś co chcesz dokonać przed śmiercią?
-Nie.Chcę teraz umrzeć w spokoju,proszę zostaw mnie.
-Dobrze.Kocham Cię.
Pewnie mój tato pomyślał sobie,że teraz dla niego jestem taka miła,bo za tydzień odejdzie.Ale tak nie jest,nie chciałam mu okazywać uczuć,bo pomyślałam,że zacznie mnie traktować gorzej niż teraz.Żałuję tego,bardzo tego żałuję.Gdy weszłam do pokoju chciałam odejść razem z tatą,ale nie mogę zawieść mamy.Przecież ona zawsze mówiła mi: "Nigdy nie trać nadziei,bo możesz już tej nadziei nie dostać.".Ah ta moja mama,była przebojowa,efektowna,szalona,ale potrwafiła być stanowcza i groźna,gdy tego chciała.
-Halo?-Powiedziałam roztrzęsionym głosem do słuchawki.
-Melissa co się stało??.Tutaj Aless siostra Jeremiego.
-Aless?.Ja już mam wszystkiego dosyć.Mój tato za tydzień umrze,a twój brat....szkoda gadać.
-Jejku.Mogę przyjść do Ciebie?.Spróbuję Cię rozweselić.
-Jesteś bardzo miła,ale nie.Przepraszam nie mam chumoru na zabawę.
-Jasne rozumiem.To do jutra
-Tak cześć.
Telefon rozłączył się,a jedyna żywa istota w tym pokoju to ja.Nieczułam się na siłach,żeby pójść do toalety,nie czułam się na siłach,żeby cokolwiek zrobić,ale musiałam..Nie wiem jak ja sobię poradzę bez taty?.Nie mam żadnej rodziny,ani nawet przyjaciół.Nie mogę z kimś szczerze i otwarcie porozmawiać,bo jestem tu nowa i zabardzo nie ufam tutejszym ludziom.Tylko Aless i Jeremy są dla mnie czymś więcej.Kocham ich nad życie,że są,ale nie wiem czy mogę im ufać i czy mogę na nich polegać.Jestem zabłądzona we własnym życiu.Nie wiem już co mam robić.Czy płakać czy się śmiać.Czy żyć,czy umrzeć.Wszystko mi się miesza tak jakbym jeździła na wielkim młynie i moje myśli by się pomieszały z innymi.Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.Zobaczyłam ojca leżącego na podłodze.Podłoga była cała we krwi.Podbiegłam do telefonu i zadzwoniłam na karetkę.W mgnieniu oka przyjechał wóz i wzieli mojego tatę na obserwację.Przystojny ratownik podszedł do mnie i wypytywał mnie o wszystko.
-Jak masz na imię?
-Ja.ja...niepamiętam ;/
-To twój ojciec?
-Tak.Wykryto u niego poważny wirus i został mu tydzień życia...
-Dobrze.Zadzwonimy do Ciebie w najbliższym czasie i podamy Ci więcej informacji na temat twojego ojca dobrze?
-Dobrze..
-A teraz lepiej się połóż i zrób sobię cherbatę z melissą na uspokojenie.
Gdy zatrzasnął za sobą drzwi,już wiedziałam,że mój ojciec nie żyje.Przecież taka głupia nie jestem!.Nie wytrzymał psychicznie i się zabił.Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać.Tak bardzo go kochałam.On nawet nie wiedział jak.Nagle ktoś wszedł do mieszkania.
NIE TO NIEMOŻLIWE!.....

Podoba wam się drugi rozdział? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz